środa, 11 kwietnia 2012

Walka z Rakiem - 2

Zasłane przez: Karola Króla

Pestkami wyleczyć raka



Każdy powinien wiedzieć, że większość oficjalnych badań przeciw rakowi to wielkie oszustwa” – dr Linus Pauling (1901-1994), dwukrotny laureat Nagrody Nobla


Pestka z moreli zawiera witaminę B17, która leczy nowotwór w 100 proc. przypadków, nawet jego najbardziej złośliwe odmiany – twierdzi dr Ernesto Corntrerasa, który w swojej klinice wyleczył z raka wiele tysięcy pacjentów 

Witamina B17,  amigdalina albo letril – to trzy różne nazwy tej samej naturalnej substancji. Najpierw znaleziono ją w jądrach pestek moreli, potem stwierdzono, że występuje aż w 1200 gatunkach różnych roślin. Najwięcej jednak w pestkach popularnych owoców, takich jak morele, brzoskwinie, nektaryny, śliwki, jabłka, gruszki, wiśnie czy czereśnie. 
Lecznicze działanie B17 opisano już w egipskich papirusach sprzed 5000 lat,  proponując użycie wody migdałowej do leczenia raka skóry. Podobne zapiski o stosowaniu gorzkich migdałów pochodzą z Chin sprzed 4500 lat. W nowożytnej medycynie pierwsze informacje o tym, że B17 skutecznie leczy raka pojawiły się ponad 50 lat temu. Jej gorącym propagatorem był biochemik dr Ernest Krebs. Szacuje się, że od tego czasu około 100 tys. chorych na raka wyleczonych zostało letrilem.  Skuteczne działanie B17 udowodniono w niezależnych badaniach w ponad 20 krajach, zarówno w przypadku ludzi, jak i zwierząt. Skuteczność wyleczeń sięga prawie 100 proc. pod warunkiem,  że pacjent wcześniej nie został osłabiony naświetlaniem czy tzw. chemią. Jednym z najbardziej znanych współczesnych  ośrodków leczących letrilem  jest meksykańska klinika dra Ernesto Contrerasa Rodrigueza.
Ponieważ B17 jest skuteczna i tania, szybko stała się solą w oku instytucji powiązanych z amerykańskimi koncernami farmaceutycznymi.  Letril jest naturalną substancją, tak samo jak zioła. Nie można jej opatentować, więc nie można na niej zarobić. Można natomiast na niej stracić. I to bardzo dużo. Gdyby ludzie dowiedzieli się masowo, że B17 leczy raka, przemysł farmakologiczny poniósłby gigantyczne straty z powodu zaniechania chemioterapii. Skończyłyby się nie tylko zyski ze sprzedaży chemii, ale również nie byłoby przyzwolenia na potężne dotacje na wieczne badania i dopłaty do leków. Nic więc dziwnego, że losy B17 to tajemnicza historia pełna przemilczeń, fałszu, zastraszeń i histerii zamiast rzetelnej naukowej dyskusji. 
 
Cyjanek na zdrowie
Kiedy nasze babcie robiły  weka na zimę, kładły owoce z pestkami. Nie wiedząc o tym, dostarczały swoim rodzinom B17. Kiedy nasze mamy robiły weka, pestki już wyjmowały, bo wmówiono im, że w pestkach jest cyjanek, czyli  kwas pruski. Panika przeniknęła oczywiście z USA. Dlatego dzisiaj tysiące Amerykanów potajemnie wyjeżdża leczyć się do Meksyku... i wraca zdrowymi. Zresztą w Polsce, tak jak i w wielu krajach,  nie możemy kupić witaminy B17 w żadnej aptece. Proszę sprawdzić, jak magister za ladą będzie stukała w klawiaturę aptecznego komputera wszystkie trzy nazwy, po czym uśmiechnie się i powie, że nie ma czegoś takiego.
Podstawowym argumentem przeciwko B17 jest twierdzenie, że letril zawiera silnie trujący cyjanek. Jednak witamina B12 również zawiera cyjanek i bez kłopotów można ją kupić w aptece. Nawet bez recepty. O co tu chodzi?
Dokładniejsze badania wykazały, że straszenie amigdaliną nie ma sensu, bo natura w doskonały sposób zabezpieczyła nas przed zatruciem substancją pochodzącą z pestek. Nawet lepiej, bo zabezpieczyła nas podwójnie. Wyobraźmy sobie bandytę dzwoniącego do drzwi i głuptaka wewnątrz, który je zawsze bezmyślnie każdemu otwiera. Właściciele domu wiedząc, że mają głuptaka,  zamontują blokadę w drzwiach tak, by ani on, ani bandyta nie mogli otworzyć drzwi. Otóż zdrowa komórka ludzkiego ciała to dom, w którym jest zamontowana taka blokada, i nie ma głuptaka.  Chora rakowa komórka to dom, w którym jest odwrotnie – nie ma blokady, a mieszka 3000 głuptaków. Bandytę przed drzwiami obrazuje cyjanek zawarty w B17. 
B17 to substancja, w składzie  której część atomów tak się ułożyła, że tworzy  rodnik cyjanku. Rodnik  „rodzi” cyjanek wtedy i tylko wtedy, gdy po pierwsze: zetknie się z enzymem otwierającym („głuptak”) o nazwie betaglukozydaza i po drugie –  nie ma w pobliżu enzymu blokującego o nazwie rodanaza („blokada”).
W zdrowych komórkach ludzkiego ciała mamy blokującą rodanazę i prawie w ogóle nie ma betaglukozydazy. Dokładnie odwrotnie jest w komórkach rakowych, gdzie betaglukozydaza występuje aż 3000 razy więcej niż w normalnej komórce i brak jest enzymu blokującego – rodanazy.
Zatem gdy letril dostanie się do ludzkiego organizmu, rozchodzi się do wszystkich komórek zdrowych i chorych. W zdrowej komórce zamienia się w glukozę. W  rakowej uwalnia cyjanek oraz drugą, równie silną truciznę (aldehyd benzoesowy). Te dwie trucizny niszczą komórkę rakową i tylko ją, a przecież o to chodzi. 
Teraz, znając już mechanizm, spójrzmy, jak amerykańska Administracja ds. Żywności i Leków (FDA) starała się odwodzić od letrilu i w jaki  sposób nastraszyła nasze mamy. Najpierw ogłoszono, że letril jest bezużyteczny do zabijania raka, bo po wnikliwych badaniach nie stwierdzono w nim cyjanku. Po jakimś czasie, stwierdzono że letril w komórkach rakowych uwalnia cyjanek. Wtedy  wydano odwrotny komunikat: skoro letril zawiera cyjanek, jest trujący. Według FDA mamy zatem sytuację, że owszem, B17 zabija raka, ale ponieważ robi to cyjankiem, to „takie niehumanitarne”.
Ostatecznie jednak FDA została wezwana przed Sąd Federalny, gdzie przyznała, że nie posiada dowodów na toksyczność letrilu. Przeprosin oczywiście nie było, a my nadal jedliśmy kompoty bez pestek.
Nasi dziadowie jedli jądra pestek znacznie częściej. Niektórzy, bo lubili, inni z oszczędności albo biedy. Jedli też często zapomnianą przez współczesnych  kaszę jaglaną, zwierającą B17. Do chleba dodawali ziarno lnu rónież zawierające letril. Spożywali mleko i mięso zwierząt, które jadły trawę,  zawierającą B17. Współczesne odmiany traw zostały tak genetycznie zmienione, że pozbawiono  je letrilu.

Co na to lekarze?
Wielu światowej sławy lekarzy nie boi się leczyć witaminą B17. Jednak nie ujmujaąc wielu zacnym polskim lekarzom większość albo nie słyszała o letrilu w ogóle, albo zapoznała się z fałszywymi informacjami na jego temat, albo zwyczajnie boi się odejścia od narzucanych przez koncerny farmaceutyczne  procedur. To trochę tak, jak z ociepleniem klimatu. W Polsce lato jest zimniejsze niż zwykle, ale Polska przyłącza się do walki z ociepleniem klimatu. Straszy się nas ubytkiem lodu na Arktyce (biegun północny), a totalnie przemilcza rekordowy przyrost pokrywy lodowej na  Antarktydzie (biegun południowy) itd. itd.
Musimy też wiedzieć, że lekarze są silnie uzależnieni od izb lekarskich, które niepokornym potrafią zabrać uprawnienia do wykonywania zawodu. Chcąc więc znaleźć lekarza, który ma odwagę się wychylić, trzeba szukać wśród emerytów albo tych, którzy mają odwagę przeciwstawić się systemowi.
Czy słyszeli Państwo, że w krajach, gdzie były długoterminowe strajki lekarzy, śmiertelność w tym okresie malała nawet o 30 proc.? Takie nagłe „ozdrowienia” społeczeństw podczas strajku lekarzy   występowały wielokrotnie  w  różnych krajach, np. w  Izraelu. Cóż, ludzie wtedy z konieczności musieli  wrócić do naturalnych leków.
Od 2 tygodni jem po 15 jąderek z pestek śliwek i nie zauważam żadnych ubocznych skutków.  Autor książki pt. „Świat bez raka”, mającej wkrótce ukazać się w Polsce, zaleca zjadanie tylu pestek dziennie, ile zjadamy zawierających te pestki owoców (np. jeśli zjadamy 7 śliwek dziennie, to możemy zjeść 7 jąder z pestek). W przypadku choroby  dr Krebs zaleca spożywanie około 35 jąder pestek dziennie. Za granicą (np. za pośrednictwem Internetu) można też zakupić letril w tabletkach. Jedna tabletka 500 mg zawiera witaminę B17 w ilości znajdującej się w ponad 100 pestkach.
Więcej informacji na temat B17 można znaleźć w wydanej w Polsce przez Oficynę Wydawniczą 3.49 książce pt. „Terapia metaboliczna witaminą B17” (dostępna pod adresami: www.nieznany.pl lub www.nexus.media.pl).
Wiele praktycznych informacji w języku angielskim można także znaleźć na stronie internetowej:
http://www.worldwithoutcancer.org.uk/
Jądra pestek moreli mozna też nabyć w Polsce: http://www.pestki-moreli.pl
Arkadiusz Woźniak

Polecam również tekst: Tani i skuteczny sposób na raka oraz niesamowitą książkę odkrywającą prawdę o szczepieniach: www.jut.pl


Walka z Rakiem





 Zasłał do nas: Karol Krol

Tani i Skuteczny Sposób na Raka.


Proponuję wyciąć i zachować ten tekst. Wkrótce może  być
zakazany.
W USA te wiadomości już zostały ocenzurowane. Tam rząd
zamknął  stronę w internecie dr. Ashkara, a jego samego
osądzono i
skazano bo pokazał jak łatwo i tanio można wyleczyć raka

W domu Georga Ashkara  pojawili się agenci FBI.
Aresztowali go pod zarzutem leczenia bez uprawnień.
Wytoczono mu proces.
Na świadków wezwano innych uleczonych.
– Był pan chory na raka? – zapytał świadka sędzia.
– Tak wysoki sądzie.
– Czy teraz jest pan zdrowy?
– Tak wysoki sądzie.
– Czy stosował pan metodę obecnego tu Georga Ashkara?
– Tak wysoki sądzie.
Drugi świadek udzielił dokładnie takich samych odpowiedzi.
W rezultacie ława przysięgłych uznała, że Georg Ashkar ich
wyleczył. Nie pomogły tłumaczenia, że z medycznego punktu
widzenia chory miał umrzeć, a żyje, że dr Ashkar nie
diagnozował, nie dotykał pacjenta, ani że ziarno ciecierzycy,
które zalecał nie jest lekarstwem.

Sąd niczym bezduszny robot potraktował dr. Ashkara
paragrafami – leczył bez uprawnień. George Ashkar jest
doktorem fizyki, nie medycyny, więc skazano go na 5
lat więzienia w zawieszeniu i dodatkowo na  5 tysięcy
dolarów grzywny.

Oto mamy sytuację, gdzie ktoś twierdzi, że znalazł
oczekiwane przez ludzkość skuteczne w 100 proc.
lekarstwo na raka, ma świadków i dowody w postaci
mnóstwa listów dziękczynnych.

Próbuje, nie oczekując żadnego wynagrodzenia,
zainteresować świat medyczny swoim odkryciem.
Dobija się do wielu instytutów i lekarzy niby walczących z
rakiem. I co? System się wścieka, bo zagrożone jest jego
status quo. Przecież w razie rozwiązania problemu raka
bo gigantyczne pieniądze na badania  nagle się skończą.
Zamiast nagrody więc jest proces, który skazuje Ashkara
niczym przestępcę.

W tym czasie w samym tylko USA
umiera z powodu raka aż 1500 osób dziennie.

Przypomnijmy sobie, że 2000 lat temu skuteczne
leczenie Jezusa  również doprowadzało do wściekłości
ówczesnych kapłanów.  Wtedy też nie ważne było
wyleczenie tylko to, że leczył o złej porze, bo w szabat.
Jak widać mechanizm działania systemu wtedy i dziś
jest bardzo podobny. Przypomina się jeszcze
profesor Wilczur, albo z ostatnich miesięcy –
doktor Lenart ze szpitala w Kolbuszowej, który
pijawkami uratował nogę pacjenta ale naraził
się na ostre szykany dyrekcji szpitala.

George nie poddał się Dobrze wiedział, że
jego metoda jest w 100 proc. skuteczna.

Nazwał ją metodą NIA (Neutral Infection
Absorption Method). Według jego danych do
dzisiaj wyzdrowiało  około 1000 osób stosujących
tę metodę.

W samej Kaliforni uratował 40 ludzi. Dr Ashkar
przyznaje, że
8 z nich zmarło, ale były to wyłącznie osoby
bardzo zamożne,
które stać było na najdroższe amerykańskie
szpitale i tam
kontynuowały leczenie. Wszyscy biedniejsi,
 których nie było
stać na nowoczesną terapię, przeżyli. Oprócz raka
metoda
NIA uzdrowiła również przypadki reumatyzmu,
artretyzmu, astmy,
choroby układu immunologicznego a także
AIDS. Skoro dr.
Ashkarowi zabroniono polecać tej metody,
wymyślił inny sposób,
by pokazać światu jej skuteczność.

To niesamowite, ale sam zapragnął dostać
raka, by móc publicznie
pokazać, że metoda jest dobra.
Wyobraźcie sobie państwo kogoś, kto
bardzo chce dostać raka?

I stało się tak, jak chciał. 6 lat temu, w wieku
72 lat, dr George
Ashkar znalazł się w szpitalu z powodu dziwnych
bóli z lewej strony
ciała.

W ciągu tygodnia schudł 25 kg.  Lekarze otworzyli
mu brzuch i
zdiagnozowali ciężki przypadek raka trzustki.
Diagnozę  przekazali
jego żonie. Powiedzieli, żeby szykowała się
do pogrzebu.
"George oni powiedzieli, że masz raka trzustki
i wkrótce umrzesz!
A my przecież nie mamy pieniędzy na pogrzeb!"
– powiedziała jego
żona. "Skoro nie mamy pieniędzy, to nie
będzie pogrzebu ...bo
nie umrę'. Po czym, ku zdziwieniu lekarzy
na własną  prośbę
wypisał się ze szpitala i zastosował swoją metodę.
Po 2 miesiącach
wyzdrowiał i żyje do dziś. Nie widząc żadnego
zainteresowania
medyków sam napisał o tym książkę. Niestety,
nie wolno mu jej
było wydać w USA, więc potajemnie wydrukował
w  Armenii i
przeszmuglował do USA.

Spotkanie z Georgem
Byłbym bardzo  zdziwiony gdyby ktoś mi powiedział,
że 78–letni
George przyjedzie do Polski. Jeszcze bardziej
zdziwiłbym się, gdyby
ktoś zapowiedział, że  podczas
jego pobytu w naszym kraju spotkam go
przypadkowo. A jednak!
6 maja wpadliśmy na siebie  w hoteliku w Kowarach,
gdzie zajrzałem
na chwilę podczas urlopu w Karkonoszach. Miałem
zaszczyt poznać
osobiście  tego niezwykle ciepłego i sympatycznego
staruszka.

Spędziłem z nim kilka godzin. Pomijając dowody i
wiedzę, gdzieś w
duszy  poczułem, że facet ma dużo racji, że trzeba
o tym napisać.
Z radością przyjął moją propozycję wydania jego
książki w Polsce.
Zresztą podczas jego pobytu w naszym kraju
wszędzie budził
zainteresowanie. 

Oto jego metoda:
Kiedy George miał 5 lat z powodu raka zmarł
jego wujek.
Właśnie wtedy przysiągł sobie, że kiedyś odkryje
lekarstwo na raka.
Odkrycia dokonał stosunkowo szybko, bo już w
wieku 12 lat. Wtedy
jego domowym obowiązkiem było przygotowywanie
jogurtu dla całej rodziny.
Tego dnia grał akurat w piłkę, gdy mama jak zwykle
zawołała go do
zrobienia jogurtu. Proces polegał na zagotowaniu mleka,
ostudzeniu go
i dodaniu odpowiedniej porcji zaczynu. Chcąc jak
najszybciej wrócić do gry
zwiększył płomień pod garnkiem. Udało mu się
przyśpieszyć gotowanie ale
mleko przypaliło się. Pomimo tego, dokończył
produkcję.
Następnego dnia zaczerpnął łyżeczkę z wierzchu i
ze zdziwieniem
zauważył, że jogurt nie wykazuje żadnych oznak
przypalonego mleka.
Jednak gdy pobrał próbkę z  dna garnka, gdzie
ciecz była bardziej
wodnista, wyraźnie poczuł spaleniznę. Zjawisko
wykorzystał gdy jego
matka zachorowała na reumatyzm. Jeździła do
najlepszych lekarzy, ale
nikt nie potrafił jej pomóc. – Coś złego jest we
krwi, a my nie wiemy
jak się togo pozbyć – twierdzili lekarze i radzili
przebywać w suchym
i ciepłym klimacie.

George opowiedział mamie o swoim doświadczeniu
z jogurtem i
zasugerował, że z krwią może być podobnie –
trucizny mogą się
zbierać w bardziej wodnistym składniku krwi,
choćby takiej wodzie,
jaka powstaje w bąblu po oparzeniu. Mama
uśmiechnęła się i natychmiast
tlącym się  papierosem przypaliła sobie nogę.

Potem z powstałego bąbla
upuściła płyn. Poczuła się lepiej, więc powtórzyła
eksperyment. Ponieważ
szpetnych przypaleń zaczęło przybywać, George
wymyślił sposób, aby
nie robić codziennie nowej rany, tylko wysączać
ciecz ze starej.

Po kilku
próbach doszedł do wniosku, że najlepiej do tego
nadaje się ziarno ciecierzycy.

W żywej ranie umieszczał ziarno cieciorki  i
bandażował nogę.
Po 12 godzinach, kiedy ziarno nasiąknęło,
wymieniał je na nowe.
Po pewnym czasie stosowania tej metody
mama odzyskała zdrowie i
co ważne, do  końca życia nigdy więcej
nie odczuwała  problemów
z reumatyzmem.

Po latach badań i studiów George udoskonalił
swoją metodę. Wybiera
miejsce na nodze powyżej łydki ale poniżej
kolana, tak by nie było na
żyle ani na kości.

Goli to miejsce z włosów i odkaża. Do wywołania
sztucznego bąbla nie
stosuje już rozżarzonego papierosa – ale
zmiażdżony czosnek, który
przykłada w małym pierścieniu.  Po 6 godzinach
 od kontaktu z czosnkiem
pojawia się bąbel na skórze. Następnie George
 odkaża powierzchnię wokół
bąbla i wycina z ze środka   martwą już skórę.

Potem na gołej ranie
umieszcza jedno zwykłe ziarno ciecierzycy. Takie
jakie można kupić w sklepie.
Ranę przykrywa chusteczką higieniczną z otworkiem,
na który przykłada
liść kapusty. Kapusta ma za zadanie utrzymać wilgoć
aby rana nie wysychała.

Całość opasa bandażem elastycznym i zostawia  na
12 godzin po czym wymienia ziarno z opatrunkiem
oraz liściem kapusty na nowe. Ziarno cieciorki chłonie
płyny sączące się z rany.

Po 2 miesiącach  takich zabiegów krew oczyszcza się.
Potem dopiero
zaczyna oczyszczać się reszta organizmu. Specyficzne
toksyny, które George nazywa cancerogenami mogą
gromadzić się w różnych tkankach.
– Teraz organizm znajduję „otwartą furtkę” i korzysta
z okazji by się ich
 pozbyć. Pełne oczyszczenie organizmu i tym samym
wyleczenie z
przyczyny raka następuje po 6 miesiącach.
Czasami jednak wymaga to
nawet 12 a nawet 18 miesięcy, o ile pacjent
otrzymywał chemoterapię.

Wskaźnikiem końca jest wyciek czystej wody
przez około 3 tygodni oraz
dobre samopoczucie – twierdzi dr Ashkar. Dokładny
opis i teorię tej metody
pokazał  na filmie, który można jeszcze zobaczyć
w internecie (nie wiadomo
jak długo) narzucając w Google hasło „metoda NIA”.

Jeden ze znajomych lekarzy po zapoznaniu się z
metodą NIA stwierdził
delikatnie, że wiedza medyczna jest inna. Drugi
lekarz  postanowił po
prostu ją sprawdzić i prowadzi w ten sposób 4 pacjentów.

Cóż, wiedza i mądrość to są dwie różne sprawy.
Wiedza pochodzi
jedynie z materii, a mądrość od Boga.

Wiedza analizuje i dzieli na kawałeczki, a mądrość łączy
wszystko w całość.

Arkadiusz Woźniak