czwartek, 30 sierpnia 2012

Czas Walutą Zastępczą Zubożonych - Bezpośrednia Wymiana Usług i Towarów



PAP | 28.08.2012 | 11:20
(fot. Jupiterimages)
Hiszpanie radzą sobie z kryzysem w niekonwencjonalny sposób, tworząc alternatywny pieniądz wobec euro lub rozliczając się metodą praca za pracę, czyli korzystając z waluty, której jednostką jest godzina - pisze we wtorek "Washington Post".

Za wykonaną w Barcelonie pracę można otrzymać zapłatę określoną jako - na przykład - "10 godzin". Jest to respektowana w całym mieście "sieć kredytowa" - jak określa alternatywny system płatności waszyngtoński dziennik.

Otrzymawszy jakąś sumę "godzin" można ją wymienić na wizytę u fryzjera, lekcję jogi czy nawet zlecenie dla stolarza.

W czasach, w których przyszłość euro jest niepewna, miliony Hiszpanów nie mają pracy, czy też pracują w niepełnym wymiarze, a z gotówką jest krucho, w niektórych regionach kraju zaczyna się rozwijać "gospodarka równoległa", która pozwala ludziom "żyć poza wspólną walutą" strefy euro - pisze "WP".

Mieszkańcy miasta Malaga utworzyli portal internetowy, który umożliwia zarabianie i zakupy przy użyciu waluty wirtualnej.

W Barcelonie najlepiej przyjął się model "banków czasu", pozwalający na wymianę usług bez udziału pieniędzy.

- To sposób na życie dla ludzi, którzy znaleźli się na marginesie gospodarki - mówi w rozmowie z "WP" koordynatorka Hiszpańskiej Sieci Banków Czasu, Josefina Altes.

W Hiszpanii jest obecnie 325 "banków czasu" i alternatywnych systemów walutowych, w których uczestniczą dziesiątki tysięcy osób. W sumie projekty te stanowią jeden z największych na świecie eksperymentów dotyczących posługiwania się "społecznymi pieniędzmi" - pisze waszyngtoński dziennik.

- To nie jest tylko desperacki sposób na przetrwanie koszmarnego kryzysu gospodarczego, ale też część (inicjatyw dotyczących) spółdzielczości, unii kredytowych, banków wspólnot komunalnych, farm organicznych i reaktywacji fabryk - alternatywnej gospodarki - ku której zmierza ruch Okupuj ("Oburzonych") - mówi wykładowca Uniwersytetu w Liverpoolu, Peter North.

30-letni technik komputerowy Sergi Alonso, któremu nie udało się znaleźć pracy w pełnym wymiarze pomaga - poprzez system "banków czasu" - niezliczonym sąsiadom zakładać strony internetowe i rozwiązywać problemy ze sprzętem. Ludzie płacą mu różnymi usługami - od szkoleń w projektowaniu graficznym po lekcje pianina.

- "Banki czasu" pozwoliły ludziom przypomnieć sobie, że niezależnie od tego, jakie masz umiejętności, zawsze masz innym coś do zaoferowania - powiedział Alonso.

Wspólna filozofia wielu z tych banków polega na założeniu, że czas każdego z nas jest wart tyle samo, "nawet jeśli jesteś lekarzem" - podsumowuje waszyngtoński dziennik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz swój komentarz. To bardzo ożywia każdy blog i pomaga również w jego redagowaniu.